Drugim filmem, horrorem, który wczoraj obejrzeliśmy (zazwyczaj filmy oglądam z żoną) jest „Suspiria”, reż. Luca Guadagnino. Amerykańsko-Włoska produkcja z 2018 roku, czyli o wiele świeższa od Stygmatów. Do nowszych odsłon tego gatunku podchodzę z dużo większym dystansem, ponieważ zbyt wiele razy się zawiodłem. Śmiem twierdzić, że ostatnimi laty coraz ciężej o „dobry horror”, ale! Ten nie jest zły. Zachwyciły mnie niezwykle artystyczne ujęcia i choreografie przypominające dokonania gardzienickiego teatru czy teatru „Pieśń Kozła”. O ile w pierwszej propozycji fabuła dotyka religii, to w tym filmie bardzo mocno ocieramy się o psychologię, która próbuje postawić grubą kreskę pomiędzy magią a nauką. Rolę pierwszoplanową gra Dakota Johnson, więc mamy też i przysłowiową „wisienkę”. Niestety jest też i minus. To, o czym wspomniałem wcześniej, czyli subtelność w przekazie efektów paranormalnych. Są momenty ordynarnego obdarcia z tajemnicy, która z niezwykłą ostrożnością jest podawana przez większość filmu. Szkoda, bo jedna czy dwie sceny pozostawiają niesmak. Niemniej jednak horror godny polecenia i jest to jedna z ciekawszych propozycji tego gatunku, która powstała po roku dwutysięcznym.
Swoją drogą mam też ulubieńca tego gatunku, ale o tym innym razem.
31 sierpnia 2022 r.
Marcin Woszczewski
Komentarze
Prześlij komentarz