Fakt, że usłyszałem na żywo wiele swoich ulubionych utworów cieszy jeszcze
bardziej. Ponadto, w bezpośrednim odbiorze przekonałem się, że Closterkeller
jest w doskonałej formie, a głos Anji Orthodox jest tak samo potężny jak
dawniej. Muszę przyznać, że przez jakiś czas sięgałem jedynie po muzykę tego
zespołu, którą dobrze znałem. Nowe wydawnictwa nieco zaniedbałem, ale już to nadrobiłem
i bijąc się w pierś stwierdzam, że sporo traciłem. Trzy ostatnie albumy (Aurum –
2009, Bordeaux – 2011, Viridian – 2017) są rewelacyjne i doskonale utrzymują
klimat twórczości Closterkeller.
Wracając do koncertu. Wydarzenie to miało miejsce podczas VI
Moto-Pikniku w Woli Uhruskiej. Na scenie pojawiły się takie zespoły jak Treeskillers,
Eclectic Music, TRAP czy Hangover. Closterkeller był zespołem, który
finalizował i zamykał imprezę. Na mnie, spośród tej czwórki supportów
największe wrażenie zrobił zespół TRAP, którego zapewne bym nie zobaczył, gdyby
nie duże opóźnienie w programie, bo ten właśnie zespół był jeszcze na scenie w
momencie, gdy powinien pojawić się Closterkeller. Fakt, dzięki opóźnieniu zobaczyłem
więcej, ale z perspektywy organizatora zdaję sobie sprawę jak jest to
irytujące. Przez to dochodzę do przekonania, że łączenie koncertów
z działaniami „festynowymi” zawsze niesie za sobą ryzyko, że coś się „sypnie” i
trzeba gonić czas, sam niejednokrotnie się o tym przekonałem. Niemniej jednak i
tak podziwiam organizatorów za odwagę i podjęty trud wynikający z organizacji
imprezy rockowej w, bądź co bądź „naszym lokalnym” społeczeństwie, które
oczekuje na mniej ambitną wersję kultury. Fakt, około dwugodzinna obsuwa
czasowa była swego rodzaju niedogodnością, ale w momencie, gdy Anja i zespół pojawili się na scenie, czas przestał istnieć. Odpłynąłem. Podczas tego rejsu
dryfowałem w latach dziewięćdziesiątych, w których Closterkeller często gościł
w głośnikach mojego Schneidera. Sam koncert to swego rodzaju magia, która
owładnęła niemalże całą publicznością. Utwory takie jak „W moim kraju” czy „Władza”
do dzisiaj brzmią mi w głowie. Ponadto na zakończenie (bis) Anja wykonała utwór
„Czerwona Kalina” dedykując naszym sąsiadom z Ukrainy. Podziwiam też jej
świetny kontakt z publicznością, kąśliwy dowcip, ale i fajną relację z
odbiorcami, nawet takimi, którzy znienacka pojawiają się na scenie i z
niezamierzoną intencją próbują zdewastować sprzęt. Ten incydencik, nie wpłynął
ujemnie na ogólne wrażenie. Koncert na najwyższym poziomie, a tego się nie
spodziewałem jadąc do sąsiedniej gminy. Nie spodziewałem się też tłumów i tutaj
przeczucie mnie nie myliło, ale o odbiorze ambitnej kultury już pisałem.
Ta koncertowa euforia trzymała mnie do tego stopnia, że postanowiłem napisać do Anji z prośbą o rozmowę. Zgodziła się i w ten oto sposób na moim drugim blogu (Stary Metalowiec), znajdziecie wywiad z Anją Orthodox, wokalistką i współzałożycielką Closterkeller. >>>Tutaj<<< Natomiast w tym miejscu dzielę się z Wami wrażeniami, kilkoma fotkami i filmikami.
Mam jeszcze kilka koncertowych zaległości do opisania, ale wszystko w swoim czasie.
Komentarze
Prześlij komentarz